- Kiedy miałem
problemy, zawsze tu przychodziłem. Nie ważne, czy to była jedynka z matmy czy
też uświadomienie sobie, że wszyscy się od ciebie odwracają… To jest moje
miejsce . Nikogo tu jeszcze nie przyprowadziłem. Nigdy.– powiedział głosem
pełnym przejęcia. W odpowiedzi tylko skinęłam głową i się uśmiechnęłam.
- To czemu akurat ja
tu jestem? – zapytałam się … z nadzieją? Chyba zaczynało mi na nim zależeć.
- Ponieważ jesteś
wyjątkowa. Całkowicie inna niż te wszystkie dziewczyny z szkole. –powiedział
patrząc mi w oczy.
- Nie wiesz jaka
jestem – zaśmiałam się .
- Znam się na
ludziach – wyszeptał i niebezpiecznie zmniejszył dystans pomiędzy nami. Chwycił
mnie za rękę i przysunął mnie do swojego torsu. – Pokażę Ci coś – szepnął mi do
ucha. Byłam naprawdę podekscytowana, ale nadal się bałam.
Harry
Trzymając Lily za rękę, poprowadziłem ją pod
płaczącą wierzbę. Palcem wskazałem pień drzewa.
-Popatrz.
Wytężyła wzrok i
przeczytała głośno napis na korze rośliny.
- Forever. – milczała
przez chwilę, po czym skierowała swoje piękne, błękitne oczy na mnie . – Ty to
napisałeś?
- Sęk w tym, że nie.
Jest to tutaj od wielu lat. Zawsze gdy tu przychodzę, gapię się na ten napis i
myślę o moim durnym życiu… Pomaga.
- Głębokie. –
uśmiechnęła się. – Romantyk z Ciebie, wiesz?
- Nie, raczej nie.
Gówno wiem o miłości. Niestety. – „niestety”
dodałem prawie niesłyszalnie. Nie chciałem się jej użalać. Przecież daję sobie
radę… Kogo ja oszukuję?
- Nie mów tak. –
wyszeptała. – A teraz chodźmy , bo nas komary zjedzą – uśmiechnęła się. Jej
uśmiech był wyjątkowy. Jak światełko w tunelu. Przy niej czułem się …
normalnie? Czułem, jakby ona dawała mi
jakąś nadzieję. Nadzieję, że wszystko będzie ok. Zostawienie przeszłości za sobą. I właśnie taki mam zamiar. Zapomnieć o tym, co było.
***
- Dziękuję , było wspaniale – uśmiechnęła się
Lily na pożegnanie gdy odwiozłem ją pod dom.
Ona jest… Wspaniała, szczera, zabawna , otwarta, przyjacielska, piękna… Naprawdę, długo mógłbym
wymieniać.
- Nie ma za co –
tylko się uśmiechnąłem.
- Musimy to jeszcze
kiedyś powtórzyć – zaśmiała się. Może jej
też zależy?
d- Koniecznie. –
uciąłem . Dziewczyna już otwierała drzwi próbując wyjść z pojazdu, lecz ja jej
przerwałem. – Mam pytanie – nie chciałem , żeby jeszcze mnie opuszczała.
Musiałem wymyślić coś na poczekaniu.
- Słucham – wygięła
usta w śliczny uśmiech ukazując rząd lśniących, białych zębów.
- Idziesz jutro do
Ashtona?
- Zapewne tak.
- To podjadę po
Ciebie o 19.45 , ok ?
- Bardzo mi pasuje
taka propozycja, ponieważ musiałabym zasuwać na pieszo – zaśmiała się. –Mógłbyś
zabrać też Claire? Umówiłyśmy się, że pójdziemy razem…
- Jasne .
Pożegnałem się z nią
i odprowadziłem ją wzrokiem. Gdy opuściła obszar samochodu, poczułem… Pustkę.
Czy to możliwe, abym się zakochał?
Lily
Weszłam do domu cała w skowronkach. W
przeciwieństwie do dnia poprzedniego, na korytarzu powitał mnie Dave.
Przestraszyłam się go.
- A co ty taka
wesolutka? – oparł się o krawędź drzwi. – Jest 18. Szkołę skończyłaś o 15. Mama
odchodzi od zmysłów. Nie można się do Ciebie dodzwonić. – wyrecytował.
Faktycznie, nie poinformowałam ich o moim niespodziewanym spotkaniu z kolegą ze
szkoły. Ale, że nie można się do mnie dodzwonić? Panicznie zaczęłam grzebać w
torbie w poszukiwaniu telefonu. Rozładowany.
- Przepraszam,
telefon mi się rozładował. – wycedziłam patrząc się w aktualnie najbardziej
interesujący przedmiot jakim była wycieraczka do butów. Właściwie, za co mam przepraszać? Jestem pełnoletnia.
- Gdzieś ty była?! – zza rogu wychyliła się mama w
fartuchu kuchennym
- Z koleg… - nie
dokończyłam, ponieważ przerwał mi Dave.
- Jakim?! –
spiorunował mnie spojrzeniem. Nie wytrzymałam tego napięcia. Czemu oni się tak
na mnie drą?!
- Do jasnej cholery,
jestem już pełnoletnia! – wykrzyczałam im prosto w twarze i pobiegłam do
swojego pokoju. Nie miałam ochoty na nic. Gówno to ich w tym momencie
obchodziło z kim ja się spotykałam. Dave w ogóle nie powinien się wtrącać, a
mama? Mama zawsze była zajęta pracą. Tak nagle zmieniła podejście? Nie sądzę.
Położyłam się na łóżku i podłączyłam telefon do ładowarki.
„2 nieodebrane połączenia od: Claire” – przeczytałam komunikat gdy tylko komórka się
włączyła. Jutro z nią porozmawiam – pomyślałam. Szczerze teraz mi się już nic
nie chciało. Mimo wczesnej godziny, byłam zmęczona. Przebrałam się w szarą
bluzkę na ramiączkach i czerwone shorty robiące mi za piżamę. Usłyszałam lekkie
pukanie, gdy już całkowicie byłam pogrążona w rozmyślanie o dzisiejszym dniu.
Zebrałam się na litość i wpuściłam osobę do środka. Była nią moja mama.
- Lily, przepraszam.
Po prostu się o Ciebie martwiłam. – powiedziała stojąc w drzwiach.
- Teraz? –
prychnęłam.
Nie odpowiedziała
nic. Tak jak myślałam. Jednak po chwili przerwała ciszę.
- Jutro nad ranem
wyjeżdżam na delegację. Nie będzie mnie przez miesiąc.
Nowość
– pomyślałam. Mówiąc to głośno, pewnie wywołałabym awanturę, której w głębi
duszy nie chciałam.
- Czyli zostanę z
Dave’m ?
- Tak. – uśmiechnęła
się do mnie. Nie odwzajemniłam gestu. – Wiem, że za nim nie przepadasz… Ale daj
mu szansę.
- Nie mam zamiaru. Poza
tym, jutro wieczorem wychodzę. – odpowiedziałam. Czułam, że mama chce zapytać
się mnie gdzie idę , jednak się
powstrzymała.
- Ok. – rzuciła i
wyszła z pokoju pozostawiając mnie w świętym spokoju. W końcu. Muszę przeanalizować wszystkie „ważniejsze” wydarzenia z
tego dnia.
Po pierwsze – sekcja
żaby w towarzystwie Harrego. Po drugie – jakaś plastikowa blondynka na mnie
napadła. Po trzecie – Ashton wparował do damskiej szatni oznajmiając, iż jutro
robi imprezę. Po czwarte – wspaniałe popołudnie
z Harrym.
Nad tym ostatnim
punktem rozmyślałabym dłużej, ale dźwięk dostarczonej wiadomości na mój telefon
mi bezczelnie przerwał. Sięgnęłam po niego i odczytałam.
Od: Nieznany
Słodkich snów .
Harry. Xx
Przeczytanie
ostatniej linijki wywołało uśmiech na mojej twarzy. Ale…Skąd on do cholery ma
mój numer?
ŚWIETNY Kocham twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuń1d-fanfictions.weebly.com
OdpowiedzUsuńkiedy next
OdpowiedzUsuńEXTRA!!! :*/N
OdpowiedzUsuń