- Lil, i jak wyglądam?! – spytała się mnie
Claire , chodząca po jej pokoju w to i z powrotem jak modelka zabawnie kręcąc
pupą. Musiałam przyznać, że całkiem nieźle. Dziewczyna lekko podkręciła włosy
oraz założyła bordową obcisłą sukienkę do kolan.
- Świetnie! – pochwaliłam jej stylizację
oraz sama przejrzałam się w ogromnym lustrze wiszącym na ścianie w pokoju
przyjaciółki. Włosy klasycznie rozpuszczone, lekko się falowały . Moja sukienka
ładnie podkreślała moją rzekomą figurę modelki. Jej góra była dopasowana, zaś
od pasa do wysokości przed kolana była zwiewna. Idealna.
- Ty wyglądasz … - westchnęła Claire. –
Pięknie. – dokończyła.
- Oh jak ślicznie wyglądacie, naprawdę! –
uśmiechnęła się miło starsza pani stojąca we framudze drzwi. Babcia Claire –
Vivienne. Naprawdę sympatyczna kobieta. – Pewnie chłopacy za Wami szaleją –
zaśmiała się .
- Haha, gdyby tak
było babciu, to ja bym w domu w ogóle nie siedziała! – rzuciła roześmiana
dziewczyna.
Rozmowa miło się potoczyła. Nawet się nie
obejrzałam, aż tu nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Ja z Claire siedziałyśmy w
salonie popijając herbatę, a pani Vivienne pobiegła otworzyć.
- Dziewczynki! Jakiś
przystojny chłopak po Was przyjechał! – usłyszałam głos babci Claire. Myślałam,
że zaraz wybuchnę śmiechem i całą herbatę wypluję na suknię dziewczyny, ale nie
będę już taka.
Podskoczyłyśmy jak oparzone, pożegnałyśmy się
oraz poinformowałyśmy, że wrócimy późno.
Wsiadłam do samochodu Harrego na miejscu obok
Claire , gdy nagle mój telefon zaczął brzęczeć.
- Halo? –
powiedziałam oschle do słuchawki, ponieważ dzwonił Dave.
- Lily, masz być w domu o dwunastej albo
szukaj sobie noclegu na trzy dni, ponieważ dostałem zlecenie z pracy i musze
wyjechać. Wszystkie klucze biorę ja.
- Spoko, pa. – rozłączyłam się . Nie chciałam dalej
kontynuować rozmowy. Ktoś inny powiedziałby : dlaczego? Przecież ten facet wydaje się być sympatyczny. Nie. On
wcale nie jest sympatyczny.
- Kto to ? – spytała
się jak zwykle ciekawska Claire.
- Dave. – ucięłam.
- Kto to ? – nagle
zdenerwował się Harry . Co to miało
znaczyć?
- Chłopak mojej mamy.
Co to , przesłuchanie ?– zaśmiałam się dla rozluźnienia atmosfery. Zadziałało.
- A tak poza tym… Co
robiliście na tych Waszych słodziutkich wagarach? – próbowała zataić śmiech
Claire.
- Ja kupiłam
sukienkę. Nic poza tym – uśmiechnęłam się sztucznie, w formie żartu. Harry po
chwili poinformował nas, że już jesteśmy na miejscu. Zajechaliśmy na żwirkowy
podjazd przed dużym domem. Ashton musi być bogaty. Na zewnątrz było już dużo
samochodów. Powoli zaczynało się ściemniać , więc słychać było głośną muzykę .
W wejściu stało pełno ludzi – wątpię, abyśmy udali się przez nich przecisnąć,
więc chłopak zaprowadził nas tylnym wejściem, gdzie powitał nas Ashton, oraz
zaczął rozmowę.
- Gdzie Wy
zniknęliście ? Nie było Was na lekcjach. To troszkę podejrzane – objął mnie i
Harrego ramionami w koleżeńskim geście oraz zabawnie poruszał brwiami.
- Poprosiłam Harrego,
żeby podwiózł mnie do centrum handlowego. Kupiłam sukienkę.– odpowiedziałam
twardo. Nie dostałam zaś odpowiedzi tylko pomrukiwanie pod nosem. Żałosne.
Zaraz,
gdzie Claire? Podczas naszej
krótkiej rozmowy ktoś zgarnął moją towarzyszkę na dzisiejszy wieczór.
Zajebiście.
***
- Chodź zatańczyć! –
te właśnie słowa słyszałam cały czas. Impreza trwała od kilku godzin. Muszę się
przyznać, że troszkę wypiłam. Ludzi było tyle, że nawet nie ogarniałam tych
wszystkich propozycji skierowanych na mój adres. Tańczyłam już z grubo ponad
połową szkoły! Po chwili muzyka zaczęła nieprzyjemnie huczeć w mojej głowie.
Czas na przerwę.
Skierowałam się w stronę barku , gdzie
zobaczyłam Harrego. Harry! Kompletnie
o nim zapomniałam. On tak samo jak Claire, zniknął zaraz po „rozmowie
powitalnej” z Ash’em. Podeszłam bliżej niego i oparłam się łokciami o blat.
Całkowicie zapomniałam o tym, że trochę po dwudziestej czwartej miałam być w
domu.
- Hazz, która
godzina? – spytałam się chłopaka mając nadzieję , iż zdążę do domu.
- Druga. – spojrzał
niemrawo na zegarek, jednak wydawał się być trzeźwy, po czym uśmiechnął się do
mnie blado.
- O kurwa… - dopiero
teraz zerwałam się na równe nogi. – Odwieziesz mnie do domu? Miałam być dwie
godziny temu… - to naprawdę zaczynało mnie przerastać. W duchu trzymałam
nadzieję, iż Dave nie zobaczy mnie w tym stanie, bo będzie gnój… Ale jak on już
wyjechał na te swoje sprawy firmowe, to nie będę miała dachu nad głową.
- Jasne, chodź – tym
razem uśmiechnął się raźniej , chwycił mnie za rękę i razem skierowaliśmy się w
stronę wyjścia. Byłoby pięknie, ale ktoś nam musiał przeszkodzić. Poczułam lekkie
szarpnięcie na mojej wolnej dłoni.
- Mogę na słówko? –
Ashton.
- Co do cholery?! –
Wrzasnął lokers. Czego jak czego, ale takiej reakcji nie spodziewałam się po
Harrym na zwykłe „Mogę na słówko”.
- To ważne! – dało
się wyczuć spięcie między chłopakami. – Poza tym nie proszę Ciebie, tylko ją! –
dokończył i wskazał na mnie, po czym pociągnął za rękę . Nie miałam ochoty z
nim rozmawiać, ale może to było faktycznie coś ważnego. Po chwili byliśmy już za
domem.
- Lily… - wyszeptał
mi do ucha i przycisnął mnie do ściany. – Wiem , że tego chcesz. Wiem jaka
jesteś. Rozgryzłem Cię. Zwykłej dziewczyny Harry by nie polubił. Musisz być na
serio dobra w łózku… Pokażesz na co Cię stać, tu i teraz! – powiedział to na
jednym przyciskając mnie mocniej. Alkohol całkowicie mnie opanował , więc mój
umysł działał dwa razy gorzej. Bałam się. Cholernie się bałam. Byłam w tej
chwili bezradna.
- Puszczaj mnie! –
syknęłam na niego.
- Jesteś zadziorną
kurwą… Lubię takie. – wydyszał mi w twarz i zaczął mnie całować. Z całych sił
próbowałam go odepchnąć. Próbował krzyczeć czy w jakikolwiek inny sposób się
obronić. Ashton był za silny. Jedyne czego teraz pragnęłam, to Harrego.
________________________________________________
10 KOMENTARZY i dodaję next, a w nim gwarantuję, że będzie się działo :D
Troszkę się narobiło :D Kończę w takim momencie.
Jak myślicie? Dojdzie do czegoś, czy może ktos uratuje Lily?
Troszkę się narobiło :D Kończę w takim momencie.
Jak myślicie? Dojdzie do czegoś, czy może ktos uratuje Lily?
Czekam na Wasze opinie :)
Świetny rozdział, mam nadzieje że Harry przybędzie z odsieczą :D
OdpowiedzUsuńExtra!! Teraz nigdzie nie wyjechałam, więc nie musiałam czytać ich więcej tylko czekać:( szkoda, że dawno nie było rozdziału, ale i tak się cieszę, że dodałaś, w końcu każdy ma życie prywatne i własne sprawy, przez ciebie przycisk odśwież stronę jest zgwałcone:D bo ciągle odświeżałam ją, z myślą, że jest kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńA co do tego rozdziału, powiedz, że Hazza ją uratuje !!! On nie może jej tego zrobić !!/ N
ZAJEBISTY !!
OdpowiedzUsuńdfndn sn bgfnd s,mfngmfdmnhbfghdnjmzm brakuje mi słów.. <33333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuń