___________________________________________________________
Claire
Przyznam szczerzę – impreza Ashtona należała
do tych zaczynających się dobrze. Od razu po wejściu do jego domu skierowałam
się do grupki moich starych znajomych zapraszających mnie do siebie gestem
ręki. Dziwne. W szkole się nie odzywają , a tu? Zobaczyłam, że Lily i Harry
rozmawiają z Ash’em, więc oddaliłam się. Następnie po kilku drinkach byłam już
całkowicie nietrzeźwa. Molly, bo tak nazywała się moja stara koleżanka,
napomniała coś na temat Lily i Harrego. Przysłuchałam się uważniej ich rozmowy.
- „To bardzo dziwne.
Ta Lily jest jakąś dziwką , czy co?” – powiedziała z wyższością Molly, po czym
wszyscy słuchacze zanieśli się gromkim śmiechem, rzecz jasna, oprócz mnie.
Postanowiłam wysłuchać reszty dialogu, zanim powiem coś głupiego. – „Bo w końcu
Harry Styles… Nie interesuje się dziewczynami ze szkoły. „ – dokończyła. Swoje
zdanie musiał wyrazić oczywiście George.
- „Nie osądzajmy już
tej biednej dziewczyny. Wydaje się być w porządku” – na te słowa od razu
pojawił się uśmiech na mojej twarzy. W stu procentach zgadzałam się z George’m
. Lily jest zdecydowanie najświetniejszą , najzabawniejszą i najwyrozumialszą
dziewczyną pod słońcem. – „Jednak zgodze się z Tobą, Molly. To, że Harry często
przebywa w jej towarzystwie, albo na odwrót, nie ważne… W każdym razie TO
wydaje się być podejrzane.” – z tym także musiałam się zgodzić. O dziwo, nie
myślałam jeszcze o tym w ten sposób. No właśnie! Harry nigdy nie zainteresował
się dziewczyną ze szkoły. Nigdy nie poświęciłby się dla żadnej laski, aby
jechać z nią na wagary, wybierać sukienkę czy odwieźć ją i jej przyjaciółkę na
imprezę. Może on ma jakiś plan? Może chce wykorzystać Lily? Mimo tego, że
jestem pijana, zaczynam trzeźwo myśleć. Oraz zaczynam martwić się o nią… Jak on
jej coś zrobi? Nieraz chodziły plotki, że Harry pobił na śmierć kilka osób. Handel
narkotykami, gwałty chyba też były… Czemu byłam taka ślepa?! Właśnie moja
przyjaciółka przebywa w towarzystwie kogoś niebezpiecznego nie wiedząc nawet o
tym! Jak coś jej się stanie… Ugh! Najgorsze było to, że Lily zniknęła mi z oczu
już kilka godzin temu i nadal jej nigdzie nie widziałam.
Oddaliłam się od znajomych w celu
zadzwonienia do dziewczyny, gdzie jest. Wybrałam jej numer. Pierwszy sygnał,
drugi, trzeci, siódmy. Nie odbiera!
Harry
W tym momencie nie mogłem uwierzyć, że
puściłem Lily do Ashtona. Czekam już ponad 5 minut , a ona nadal nie wróciła.
Postanowiłem iść w kierunku, w którym oni poszli. Usłyszałem ciche, stłumione
krzyki oraz płacz. Przyśpieszyłem aby zobaczyć co się dzieje. Skręciłem za
najdalszą ścianę domu i zobaczyłem Ashtona. Ashtona przytykającego jedną ręką
usta Lily, a drugą przywierał ją coraz mocniej do ściany. Podbiegłem oraz
odepchnąłem go od niej. Ten skurwiel już nie żył.
- Co ty kurwa
robisz?! – splunąłem ciągle okładając go pięściami. – Ona jest moja! Jak ty
kurwa śmiesz?! – przewróciłem go i teraz kopałem z całej siły w żołądek. Ashton
kaszlał oraz krztusił się własną krwią .
- Ty zawsze wszy… -
próbował powiedzieć , ale przerwałem mu solidnym uderzeniem w szczękę.
- Przestań! –
usłyszałem krzyk zmieszany z płaczem Lily – zabijesz go! – kurwa. Nie chciałem
, żeby Lily zobaczyła mnie z tej strony. Obawiałem się najgorszego – że będzie
się mnie bała. Odszedłem kilka kroków do tyłu. Moje ręce były całe we krwi .
Teraz tylko patrzyłem jak przede mną leżał ten kutas zwijający się bólu.
Podszedłem do Lily chcąc ją objąć ale ona tylko się cofnęła. Nie powiem,
zabolało. Widziałem ten strach i ból w jej oczach. Spowodowany przeze mnie.
- Lily… -
powiedziałem cicho podchodząc krok bliżej. Ona natomiast odsunęła się jeszcze
bardziej wpadając w ścianę. – ja… ja przepraszam. On musiał dostać za swoje,
zrozum mnie… - próbowałem ją uspokoić. Na marne. Jej drobne ciało całe się
trzęsło ze strachu. Ze strachu przede mną.
- Myślałam, że to
tylko plotki… - łkała. – ale ty naprawdę taki jesteś… - wypowiedziała to
niewyraźnie zanosząc się płaczem .
- Musiałem ! On –
spojrzałem się za siebie myśląc, że ten skurwysyn nadal za mną leży. Jednak już
zdążył uciec. Gdyby Lily na to nie patrzyła, przysięgam, zabiłbym go na śmierć.
I nie obchodziło by mnie to, że wywaliliby mnie z tej pieprzonej budy, czy
znowu miałbym przesrane z policją. Wiele razy miałem do czynienia z glinami i
wychodziłem z tego cały. Jak zawsze… - On zrobiłby Ci krzywdę. – dokończyłem
starając się, aby mój ton głosu brzmiał jak najbardziej przekonywująco.
Lily
Nie mogłam uwierzyć w to , co widziałam . To
był straszny widok. Harry , ten Harry, o którym miałam takie dobre zdanie,
myślałam nawet , ze się w nim zauroczyłam i nie wierzyłam plotkom na jego
temat, właśnie przed chwilą okładał pięściami mojego kolegę. I gdyby nie ja,
przysięgam, że pewnie zabiłby go. Jednak plotki są prawdziwe. Harry Styles nie
zna granic. Jest niebezpieczny. W tej chwili nie chciałam go znać. Nie chciałam
wplątać się w jakieś gówno. Bałam się o siebie i o moich przyjaciół. Jak on mi
coś zrobi? Wcześniej uważałam go za takiego przyjaznego kolesia. Wydawałby się
nawet romantyczny. Myliłam się. Inni mieli co do niego rację. To niesamowite, w
jak krótkim czasie można zmienić o kimś zdanie. W jak krótkim czasie zacząć się
kogoś przeraźliwie bać.
- Lily, chodź. –
powiedział spokojnym tonem. Jak on w tej chwili może być spokojny?! Jak on może
w tej chwili myśleć, że ja z nim gdzieś pójdę?! Nigdy w życiu. Już wolę iść te
kilkanaście kilometrów na piechotę w całkowitych ciemnościach.
- Odejdź. –
powiedziałam głosem przepełnionym szokiem .
- Przepraszam Cię za
to… Nie musiałem go aż tak pobić w twoim towarzystwie…
- No nie musiałeś! –
krzyknęłam na niego. Odwróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku furtki.
Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Ale zaraz… Jak Dave już wyjechał?
Rozpaczliwie zaczęłam szukać telefonu. Nie ma. Musiał mi gdzieś wypaść. Kurwa…
- Czekaj, odwiozę Cię
do domu – usłyszałam za plecami głos Styles’a. Całkowicie to zignorowałam i
ruszyłam dalej . Poczułam nagle silny uścisk dłoni na moim ramieniu. Harry.
Odwróciłam się chcąc uderzyć go pięściami w brzuch, ale był szybszy i
zablokował mnie. – Powiedziałem. – powiedział przez zaciśnięte żeby. Jego oczy
przepełniły się ciemnością. Nie było już tych migoczących , zielonych tęczówek.
Były czarne.
- Ja też
powiedziałam. Nie! – bałam się go, ale nie chciałam tego po sobie pokazywać.
Właściwie , już to pokazałam, ale teraz miałam zamiar być silna i postawić się
mu. Nagle poczułam silny uścisk dłoni na moich biodrach . Straciłam grunt pod
nogami. Zorientowałam się , że Harry podniósł mnie.
- Puszczaj mnie! –
próbowałam się wyrwać, ale chłopak był za silny. Zaniósł mnie do samochodu
całkowicie ignorując moje krzyki. Delikatnie posadził mnie na miejscu pasażera,
po czym zamknął i zablokował drzwi abym nawet nie próbowała uciec. Sam po
chwili zjawił się na miejscu kierowcy i ruszył spod domu Ashtona.
OMG!! kompletnie się nie spodziewałam, takiego obrotu sprawy, nie przypuszczałam, że Harry będzie do tego zdolny!!Przynajmniej przy niej 0.0/N
OdpowiedzUsuńjaaa ! już nie moge sie doczekac nastepnego ! achh harry *.*
OdpowiedzUsuńTo jest zdecydowanie jak na razie mój ulubiony rozdział, lubię takiego Harrego chciałabym żeby było go takiego więcej, wg mnie opowiadanie byłoby wtedy ciekawsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Do następnego :*
Dziękuję :)
UsuńJak na razie to samiutki początek opowiadania, więc mogę Ci zagwarantować, że będzie więcej takiego Hazzy <3
świetny!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Dawno tutaj nie byłam.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Zapraszam do mnie, bo chyb dawno tam nie byłaś.
all-you-need4.blogspot.com