wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 11

Miało być 10 komentarzy pod poprzednim rozdziałem, a były 3... No dobra, wstawiam jedenasty. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Liczę na komentarze :>
___________________________________________________________




    Claire
   Przyznam szczerzę – impreza Ashtona należała do tych zaczynających się dobrze. Od razu po wejściu do jego domu skierowałam się do grupki moich starych znajomych zapraszających mnie do siebie gestem ręki. Dziwne. W szkole się nie odzywają , a tu? Zobaczyłam, że Lily i Harry rozmawiają z Ash’em, więc oddaliłam się. Następnie po kilku drinkach byłam już całkowicie nietrzeźwa. Molly, bo tak nazywała się moja stara koleżanka, napomniała coś na temat Lily i Harrego. Przysłuchałam się uważniej ich rozmowy.
- „To bardzo dziwne. Ta Lily jest jakąś dziwką , czy co?” – powiedziała z wyższością Molly, po czym wszyscy słuchacze zanieśli się gromkim śmiechem, rzecz jasna, oprócz mnie. Postanowiłam wysłuchać reszty dialogu, zanim powiem coś głupiego. – „Bo w końcu Harry Styles… Nie interesuje się dziewczynami ze szkoły. „ – dokończyła. Swoje zdanie musiał wyrazić oczywiście George.
- „Nie osądzajmy już tej biednej dziewczyny. Wydaje się być w porządku” – na te słowa od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy. W stu procentach zgadzałam się z George’m . Lily jest zdecydowanie najświetniejszą , najzabawniejszą i najwyrozumialszą dziewczyną pod słońcem. – „Jednak zgodze się z Tobą, Molly. To, że Harry często przebywa w jej towarzystwie, albo na odwrót, nie ważne… W każdym razie TO wydaje się być podejrzane.” – z tym także musiałam się zgodzić. O dziwo, nie myślałam jeszcze o tym w ten sposób. No właśnie! Harry nigdy nie zainteresował się dziewczyną ze szkoły. Nigdy nie poświęciłby się dla żadnej laski, aby jechać z nią na wagary, wybierać sukienkę czy odwieźć ją i jej przyjaciółkę na imprezę. Może on ma jakiś plan? Może chce wykorzystać Lily? Mimo tego, że jestem pijana, zaczynam trzeźwo myśleć. Oraz zaczynam martwić się o nią… Jak on jej coś zrobi? Nieraz chodziły plotki, że Harry pobił na śmierć kilka osób. Handel narkotykami, gwałty chyba też były… Czemu byłam taka ślepa?! Właśnie moja przyjaciółka przebywa w towarzystwie kogoś niebezpiecznego nie wiedząc nawet o tym! Jak coś jej się stanie… Ugh! Najgorsze było to, że Lily zniknęła mi z oczu już kilka godzin temu i nadal jej nigdzie nie widziałam.
  Oddaliłam się od znajomych w celu zadzwonienia do dziewczyny, gdzie jest. Wybrałam jej numer. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, siódmy. Nie odbiera!

Harry
  W tym momencie nie mogłem uwierzyć, że puściłem Lily do Ashtona. Czekam już ponad 5 minut , a ona nadal nie wróciła. Postanowiłem iść w kierunku, w którym oni poszli. Usłyszałem ciche, stłumione krzyki oraz płacz. Przyśpieszyłem aby zobaczyć co się dzieje. Skręciłem za najdalszą ścianę domu i zobaczyłem Ashtona. Ashtona przytykającego jedną ręką usta Lily, a drugą przywierał ją coraz mocniej do ściany. Podbiegłem oraz odepchnąłem go od niej. Ten skurwiel już nie żył.
- Co ty kurwa robisz?! – splunąłem ciągle okładając go pięściami. – Ona jest moja! Jak ty kurwa śmiesz?! – przewróciłem go i teraz kopałem z całej siły w żołądek. Ashton kaszlał oraz krztusił się własną krwią .
- Ty zawsze wszy… - próbował powiedzieć , ale przerwałem mu solidnym uderzeniem w szczękę.
- Przestań! – usłyszałem krzyk zmieszany z płaczem Lily – zabijesz go! – kurwa. Nie chciałem , żeby Lily zobaczyła mnie z tej strony. Obawiałem się najgorszego – że będzie się mnie bała. Odszedłem kilka kroków do tyłu. Moje ręce były całe we krwi . Teraz tylko patrzyłem jak przede mną leżał ten kutas zwijający się bólu. Podszedłem do Lily chcąc ją objąć ale ona tylko się cofnęła. Nie powiem, zabolało. Widziałem ten strach i ból w jej oczach. Spowodowany przeze mnie.
- Lily… - powiedziałem cicho podchodząc krok bliżej. Ona natomiast odsunęła się jeszcze bardziej wpadając w ścianę. – ja… ja przepraszam. On musiał dostać za swoje, zrozum mnie… - próbowałem ją uspokoić. Na marne. Jej drobne ciało całe się trzęsło ze strachu. Ze strachu przede mną.
- Myślałam, że to tylko plotki… - łkała. – ale ty naprawdę taki jesteś… - wypowiedziała to niewyraźnie zanosząc się płaczem .
- Musiałem ! On – spojrzałem się za siebie myśląc, że ten skurwysyn nadal za mną leży. Jednak już zdążył uciec. Gdyby Lily na to nie patrzyła, przysięgam, zabiłbym go na śmierć. I nie obchodziło by mnie to, że wywaliliby mnie z tej pieprzonej budy, czy znowu miałbym przesrane z policją. Wiele razy miałem do czynienia z glinami i wychodziłem z tego cały. Jak zawsze… - On zrobiłby Ci krzywdę. – dokończyłem starając się, aby mój ton głosu brzmiał jak najbardziej przekonywująco.

Lily
  Nie mogłam uwierzyć w to , co widziałam . To był straszny widok. Harry , ten Harry, o którym miałam takie dobre zdanie, myślałam nawet , ze się w nim zauroczyłam i nie wierzyłam plotkom na jego temat, właśnie przed chwilą okładał pięściami mojego kolegę. I gdyby nie ja, przysięgam, że pewnie zabiłby go. Jednak plotki są prawdziwe. Harry Styles nie zna granic. Jest niebezpieczny. W tej chwili nie chciałam go znać. Nie chciałam wplątać się w jakieś gówno. Bałam się o siebie i o moich przyjaciół. Jak on mi coś zrobi? Wcześniej uważałam go za takiego przyjaznego kolesia. Wydawałby się nawet romantyczny. Myliłam się. Inni mieli co do niego rację. To niesamowite, w jak krótkim czasie można zmienić o kimś zdanie. W jak krótkim czasie zacząć się kogoś przeraźliwie bać.
- Lily, chodź. – powiedział spokojnym tonem. Jak on w tej chwili może być spokojny?! Jak on może w tej chwili myśleć, że ja z nim gdzieś pójdę?! Nigdy w życiu. Już wolę iść te kilkanaście kilometrów na piechotę w całkowitych ciemnościach.
- Odejdź. – powiedziałam głosem przepełnionym szokiem .
- Przepraszam Cię za to… Nie musiałem go aż tak pobić w twoim towarzystwie…
- No nie musiałeś! – krzyknęłam na niego. Odwróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku furtki. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Ale zaraz… Jak Dave już wyjechał? Rozpaczliwie zaczęłam szukać telefonu. Nie ma. Musiał mi gdzieś wypaść. Kurwa…
- Czekaj, odwiozę Cię do domu – usłyszałam za plecami głos Styles’a. Całkowicie to zignorowałam i ruszyłam dalej . Poczułam nagle silny uścisk dłoni na moim ramieniu. Harry. Odwróciłam się chcąc uderzyć go pięściami w brzuch, ale był szybszy i zablokował mnie. – Powiedziałem. – powiedział przez zaciśnięte żeby. Jego oczy przepełniły się ciemnością. Nie było już tych migoczących , zielonych tęczówek. Były czarne.
- Ja też powiedziałam. Nie! – bałam się go, ale nie chciałam tego po sobie pokazywać. Właściwie , już to pokazałam, ale teraz miałam zamiar być silna i postawić się mu. Nagle poczułam silny uścisk dłoni na moich biodrach . Straciłam grunt pod nogami. Zorientowałam się , że Harry podniósł mnie.
- Puszczaj mnie! – próbowałam się wyrwać, ale chłopak był za silny. Zaniósł mnie do samochodu całkowicie ignorując moje krzyki. Delikatnie posadził mnie na miejscu pasażera, po czym zamknął i zablokował drzwi abym nawet nie próbowała uciec. Sam po chwili zjawił się na miejscu kierowcy i ruszył spod domu Ashtona.

6 komentarzy:

  1. OMG!! kompletnie się nie spodziewałam, takiego obrotu sprawy, nie przypuszczałam, że Harry będzie do tego zdolny!!Przynajmniej przy niej 0.0/N

    OdpowiedzUsuń
  2. jaaa ! już nie moge sie doczekac nastepnego ! achh harry *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest zdecydowanie jak na razie mój ulubiony rozdział, lubię takiego Harrego chciałabym żeby było go takiego więcej, wg mnie opowiadanie byłoby wtedy ciekawsze :)
    Pozdrawiam i życzę weny
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jak na razie to samiutki początek opowiadania, więc mogę Ci zagwarantować, że będzie więcej takiego Hazzy <3

      Usuń
  4. Świetny rozdział. Dawno tutaj nie byłam.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Zapraszam do mnie, bo chyb dawno tam nie byłaś.
    all-you-need4.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Blokada kopiowania