poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 18



 Nie mogłam się doczekać, aż dodam ten rozdział :D 
Mam nadzieję, że się spodoba ^^
___________________________________________________




  Minął tydzień od imprezy u Ashtona i aż pięć dni odkąd ostatni raz widziałam Harrego. Nie przychodził do szkoły. Nie odbierał telefonów. Nikt nie wiedział , co się z nim dzieje. Plotki na mój i jego temat ucichły. Ash mnie przeprosił, co nie znaczy, że jest jakimś moim przyjacielem . O nie. Nie lubię go. Czasem dopadają mnie wyrzuty sumienia przez moje zachowanie wobec Styles’a. Jak on sobie coś zrobił? Wtedy dziwnie się zachowywał. No patrz, znowu myślę o nim… Jednak codziennie noszę do szkoły schowane w plecaku jego ubrania, z nadzieją , że się pojawi i mu je oddam.
***
  Właśnie wychodziłam z budynku szkoły gdy usłyszałam głos Claire. Odwróciłam się i zobaczyłam ją biegnącą w moja  stronę.
- Lils! – zaśmiałam się gdy usłyszałam moją nową ksywkę. – Zaczekaj na mnie – zaśmiała się. Ostatnią lekcje miałyśmy oddzielnie w przeciwlegle leżących w szkole salach, więc nie wyszłyśmy równocześnie. – I co z Harrym ? – spytała się mnie przyjaciółka gdy już stałyśmy oko w oko. Co miałam powiedzieć? Szczerze mówiąc, ja naprawdę nie wiedziałam co się z nim dzieje.
- Nie wiem… - wbiłam wzrok w podłogę. W tym tygodniu już trochę rozmawiałam z Claire na temat chłopaka i próbowałam ją przekonać, aby nie wierzyła we wszystkie plotki. Czy udało się? Może…
- Za kilka dni jest bal maturalny – dziewczyna skrzywiła się. – On Cię zaprosił, a teraz nie daje znaku życia…
- Życie. – wzruszyłam ramionami i wyminęłam dziewczynę rzucając wesołe „pa” . Od dwóch dni do szkoły przyjeżdżałam rowerem i spodobało mi się to. Sport, świeże powietrze, dużo czasu aby przemyśleć kilka spraw.
Piątek po szkole – dziewczyny w moim wieku spotykają się z przyjaciółmi, chłopakami… Ja też miałam wyjść gdzieś z Claire, ale ona umówiła się z Nevillem , jej partnerem na bal. Nie była tym faktem zbyt zadowolona, ale musiała . Pozostało mi teraz wybrać. Czy będę jeździć po mieście na rowerze, czy siedzieć i się nudzić w domu? Nie, nie, nie. Wybieram pierwszą opcję. Nagle do mojej głowy wpadł dziwny, bardzo dziwny pomysł. Dokładnie pojechanie do miejsca, w którym tak lubił przesiadywać Harry. Wsiadłam na jednoślad i ruszyłam w stronę lasu. Nie pamiętam dokładnie drogi, ale jakoś to będzie
Jechałam prosto. Tak, jak jechałam wtedy samochodem z zielonookim. Przejechałam przez park, potem znowu las, prosto, skręt w prawo i jesteśmy nad jeziorem. Teraz tylko szukać tej plażyczki i pięknej płaczącej wierzby. Zsiadłam z roweru i oparłam go o pień jakiegoś drzewa. Poznałam , że to jest właśnie to miejsce. Czyli dobrze zapamiętałam drogę. W pobliżu nie było żywej duszy. Skierowałam się do zatoczki , którą pokazał mi Harry. Gdy byłam coraz bliżej, usłyszałam tak jakby chlupnięcia. Podeszłam jeszcze bliżej, tak, aby widzieć całą plażę. Na brzegu siedział nie kto inny jak ON. Piękne, czekoladowe loki, idealna sylwetka… Rzucał tak zwane „kaczki” na taflę jeziora.
- Harry? – spytałam niepewnie z bezpiecznej odległości.
- Lily. – odpowiedział spokojnym tonem nadal patrząc przed siebie i nie przerywając wykonywanej czynności. Ruszyłam w jego stronę i usiadłam obok chłopaka. Nie obdarzył mnie nawet przelotnym spojrzeniem.
- Czemu nie odbierałeś? Nie odzywałeś się i nie chodziłeś do szkoły. Nie dawałeś znaku życia. – zaczęłam mu wyliczać.
- Interesuje Cię to ? – powiedział pogardliwie. Chyba go zraniłam… Zraniłam go moim ostatnim zachowaniem.
- Przepraszam Cię Harry… - spojrzał na mnie . – Przepraszam Cię za to, że zachowywałam się jak suka. Potraktowałam Cię strasznie. Te ciągłe „lubię , nie lubię” … Jak dziecko. – spuściłam wzrok. Było mi strasznie głupio i przykro z powodu mojego zachowania.
- To prawda… Ja się starałem, a ty mnie potraktowałaś jak nic nie warte gówno, którym co prawda jestem, więc wybaczam Ci. – osłupiałam.
- Harry… Spójrz na mnie – wysunęłam w jego stronę rękę i chwyciłam jego brodę aby na mnie spojrzał. – Jesteś więcej wart niż wszyscy razem wzięci. Musisz tylko uwierzyć, a ja wierzę. – spojrzałam mu głębiej w oczy. Wyglądał na zagubionego. Powoli zaczął przybliżać się do mnie. Chwycił moją dłoń i nieśmiało pocałował mnie w usta. Na początku byłam lekko przerażona, w końcu nie mam doświadczenia, ale pozwoliłam mu dalej działać. Gdy Harry poczuł, że się nie opieram, pogłębił pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu. Było naprawdę wspaniale. Jego słodkie, miękkie, piękne usta przed chwilą znajdowały się na moich. Chłopak był naprawdę delikatny. Kocham tą jego wrażliwą stronę.
- Mam twoje ubrania w plecaku. – zaczęłam temat ponieważ czułam jak się czerwienię po pocałunku.
- Wyglądasz pięknie jak się czerwienisz – Harry cały czas patrzył na mnie uśmiechając się.
- Czego chcesz? – zaśmiałam się gdy chłopak na serio długo się już we mnie wpatrywał jak w obrazek.
- Na serio chcesz wiedzieć, czego chcę? – zapytał się zmysłowo oblizując wargi. – Chcę Ciebie po prostu całować, trzymać za ręce, przytulać i nazywać Cię swoją, bez twojego sprzeciwu. – mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. – Cholera, Lily. Czy na serio tak ciężko zauważyć to, jak mi na tobie zależy?
- Mi też na tobie zależy. – powiedziałam szybko i cicho. Co?! Zaczęłam się denerwować. Kurwa, po co to powiedziałam? Nie minęła chwila, a już poczułam usta chłopaka na swoich. Czułam, jak się uśmiecha. Zresztą, jak też zaczęłam się uśmiechać, ponieważ nie trudno być zadowolonym przy tak dobrych pocałunkach.
- Lily Beneth, zostaniesz moją dziewczyną?

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 17



Rozdział dedykowany LoveTrueLove, czyli mojej najwierniejszej fance <3
_____________________________________________________________






  Wiedziałam co Harry miał na myśli mówiąc, że mam zrozumieć jego zachowanie. Cierpienie. Wiem, że było, jest i pewnie jeszcze długo będzie mu trudno z taką przeszłością. Usłyszałam samochód. Podniosłam wzrok na jezdnię i ujrzałam auto chłopaka mojej mamy. Wysiadł z niego cały roztrzęsiony i podbiegł do mnie w ręce trzymając kluczyki do domu.
- Nic Ci się nie stało? – zapytał zbliżając się do mnie.
- Nie. A coś mi miało się stać? – udałam głupią. Doskonale wiedziałam, że Dave martwił się o mnie. Pewnie gdybym się dowiedziała, że na przykład Claire nocuje u osoby takiej jak Harry, też bym się przejęła.
- Wiesz kim on jest? – powiedział ostrożnie. „Wiesz kim on jest” niezwykle mnie wkurzało. Nie kurwa, nie wiem.
- Wiem. On jest taką samą osobą jak wszyscy. To, że miał w życiu trudno nie robi przecież z niego wielkiego mordercy, prawda? – powiedziałam czekając na odpowiedź ze strony mężczyzny. Trochę to potrwało.
- Nie spotykaj się  z nim. – uciął i mnie wyminął aby otworzyć dom. Szczerze mówiąc, dopiero teraz zaczęłam przemyślać wypowiedziane przeze mnie przed chwilą słowa. Gdyby Harry na serio był takim … Dużo by wymieniać. Gwałcicielem? To już dawno leżałabym pod krzakiem zgwałcona. Mordercą? To już dawno byłabym martwa. Gdyby on był złym człowiekiem, nie obroniłby mnie. Nie byłby taki gościnny. Gdyby był bez uczuć, nie zaufałby mi mówiąc o swojej przeszłości.
Weszłam do domu od razu za Dave’m. Zapaliłam światło i zdjęłam bluzę należącą do loczka. Zorientowałam się, że cała jestem w jego ubraniach, a moja sukienka i szpilki zostały u niego. Nawet mam jego stare, białe, miliard razy za duże na mnie converse’y .
- W co ty jesteś ubrana? – powiedział do mnie zdziwiony Dave, który pewnie dopiero teraz zobaczył mój strój dobrze oświetlony.
- W ubrania. – wzruszyłam ramionami i ominęłam go. Nie chciałam dłużej ciągnąć rozmowy. Byłam na niego nadal trochę zła za nie danie mi kluczy do domu. W końcu przez niego musiałam nocować u chłopaka.
- Wzruszanie ramionami jest gestem wymijającym. – powiedział Dave zmuszając mnie do zatrzymania.
- No brawo. – odwróciłam się na pięcie.
- Odpowiedz mi na pytanie.
- Odpowiedziałam – uśmiechnęłam się. – jak chcesz ze szczegółami, trzeba było wcześniej powiedzieć. A więc, mam na sobie szare , za duże dresy; czarną, też za dużą koszulkę…
- Kogo są te ubrania? – przerwał mi Dave. – Styles’a?
- Tak.
- Możesz iść. – pokręcił głową z niezadowoleniem wymalowanym na jego twarzy i ruszył w stronę kuchni. Ja zrobiłam tak jak kazał , poszłam do swojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko i uświadomiłam sobie, że nie jest ono tak wygodne jak Harrego… Nagle zaczęły dochodizc do mnie wydarzenia z tego wieczoru. Gdy Harry zaczął mnie dotykać , czułam się cudownie. To było nie do opisania. Sama nie wierzę, że się do tego przyznaję… Cisze panującą w pomieszczeniu przerwał dzwonek mojego telefonu. Mama.
- Halo? – odebrałam.
- Boże Święty, dziecko. Ty żyjesz!
- Jakby to było dziwne… - powiedziałam z wyraźną ironią w głosie.
- Lily, tak się martwiłam. Dave mi wszystko opowiedział!
- Co miał Ci opowiadać? – zdziwiłam się, bo nic Dave’owi nie opowiadałam. Co on mógł jeszcze wiedzieć?
- To, że musiałaś spać u Claire bo on wyjechał … - mama mówiła z przejęciem. Dalej jej już nie słuchałam. Dave jej powiedział , że spałam u Claire? Nie rozumiem…
- Ale było spoko – odpowiedziałam ni z gruszki ni z pietruszki nawet nie wiem na co. – Wiesz co mamo, musze kończyć. Pa – rozłączyłam się.
Musze porozmawiać z Dave’m. Teraz.
Zbiegłam szybko po schodach w kierunku palącego się światła . Czyli mężczyzna nadal był w kuchni.
- Dave! Musimy porozmawiać – powiedziałam do niego, podczas gdy on robił sobie jakieś kanapki.
- Słucham – odwrócił się do mnie.
- Czemu powiedziałeś mamie , że spałam u Claire, chociaż wiedziałeś, że to nie prawda? – zdziwiłam się jego czynem. Ale się cieszyłam. Cieszyłam się, że nie martwił mamy wiadomością w jakim towarzystwie spędziłam ostatnią noc. Ale czemu to zrobił? To kompletnie nie w jego stylu. Przecież w moich oczach Dave zawsze robił coś, aby mi dopiec. Zaraz. No właśnie … W moich oczach taki był. Może cały czas źle go osądzałam? Byłam jedną z tych zdesperowanych nastolatek nie mogących pogodzić się z tym, że ich mama ma chłopaka…
- Nie chciałem jej denerwować. Ty też pewnie byś jej nie powiedziała, że nocujesz u jakiegokolwiek chłopaka. – w sumie racja. Nie przyznałabym się do takiego czynu. W moim wykonaniu byłoby to dziwne. Nigdy nawet nie miałam chłopaka, a co tu dopiero mówić o tym, że wprowadziłam się do nowego miasta, jestem tu kilka dni i już śpię u jakiegoś fagasa? Rozumiem Dave’a. A on chyba rozumie mnie… Może nie jest taki zły?
Rozmawiałam z Dave’m jeszcze około godziny. Na różne tematy. Prawda jest taka, że słabo go znałam. Zrobiłam się śpiąca i poszłam do siebie. Godzina 2 w nocy. Nieźle… 


___________________________________________________

Mam dużżżżą wenę i dużo czasu :> Nadrabiam zaległości ^^

Rozdział 16

Wiem, jest mega krótki, ale dzisiaj jeszcze dostaniecie 17 :> Kocham Was <3


____________________________________________________________



  Odłożyłam telefon drżącymi rękami na łóżko. Dave miał być dopiero jutro, a będzie tu za 40 minut… *drrr* Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości na moją komórkę.
Od: Dave
Jakby co, czekaj na mnie pod domem.

Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Co teraz będzie? Mam nadzieję, że Harry nie będzie zły. Skierowałam się w stronę kanapy, na której spał chłopak. Nie było go tam.
- Harry – krzyknęłam. Zero odpowiedzi. Obeszłam salon dookoła . Też nic. – Harry! – powtórzyłam.
- Uhmm – usłyszałam przeciągłe mruknięcie dochodzące z łazienki. Podbiegłam do drzwi i zapukałam.
- Jesteś tam? – zanim uzyskałam odpowiedź, drzwi się otworzyły, a w nich stanął chłopak, półnagi. Od pasa od kolan zawinięty ręcznikiem, w całej okazałości eksponując swój tors. O mój boże. On jest piękny.
- Tak, jestem – oparł się o framugę.
- Mam problem… - nerwowo zaczęłam bawić się palcami starając się odwrócić wzrok z rozpraszającego ciała chłopaka.
- Okres dostałaś? – zaśmiał się. Co kurwa?
- Ha ha. – powiedziałam z wyraźną dezaprobatą. – Dave za 40 minut będzie w Holmes Chapel. Mógłbyś mnie zaraz podrzucić do domu?
- Jasne. Mam nadzieję, że nie …
- Wie, że jestem u Ciebie… - przerwałam mu. Bałam się jego reakcji. Na pewno nie będzie zadowolony.
- Co?! Dlaczego mu powiedziałaś? On jest policjantem, tak? – zaczął śmiesznie wymachiwać rękami.
- Ja mu nic nie powiedziałam… To Claire wszystko wygadała – spanikowałam. – Przepraszam. – przygryzłam dolną wargę i po raz kolejny spuściłam wzrok. Nim się zorientowałam Harry zdążył mnie wyminąć . Obróciłam się na pięcie i czekałam, aż zielonooki się ubierze.
- Chodź. – uciął. Nie spodziewałam się tego, że chłopak tak szybko spełni moją prośbę. Obróciłam się w jego stronę. Bardzo szybko się przebrał. Miał na sobie czarne rurki i granatową koszulkę z logo jakiegoś nieznanego mi zespołu. Podążyłam za nim na dwór. Jak na czerwiec , było na serio chłodno. Zamknął dom i otworzył swojego czarnego Range Rover’a. Tym razem ja sama otworzyłam sobie drzwi od strony pasażera. Chłopak wsiadł i gwałtownie ruszył. Jechaliśmy połowę drogi w ciszy. Harry wydawał się być nieobecny. Jego wzrok był po prostu wlepiony w jezdnię. Jazda z nim czasem mnie onieśmielała, ponieważ lokaty od czasu do czasu „gapił” się na mnie. Ale teraz? Tak jakby był sam… Nie wiedziałam nawet co myśleć. Był obrażony? W sumie, nie ważne. Nie zależy mi na nim, prawda? Ale czy to wyklucza to, że go lubię? Zaraz. Lubię go? Ughh, sama nie wiem. Ukradkiem spojrzałam na bruneta. Jego oczy były ciemnej , intensywnej barwy zieleni. Błyszczały się. Bardzo. Jego źrenice znów były bardzo duże. Czyli coś znowu wskazuje na to, że cały czas bierze. Poczułam gwałtowne zatrzymanie samochodu. Jak on do świętego chuja jeździ?! Westchnęłam głośno na znak mojego oburzenia i wyjrzałam przez okno. Znajdowaliśmy się pod moim domem. Wysiadłam z samochodu i już chciałam się pożegnać, gdy chłopak przerwał mi wpół słowa.
- Przepraszam cię Lily, za moje zachowanie. Ale … zrozum. – spuścił głowę na dół i odjechał równie szybko.
- Pa… - powiedziałam sama do siebie. Chyba będę musiała się zastanowić nad tą znajomością.



 __________________________________________

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 15



Lily
  Co on kurwa wyprawia?
- Harry przestań! – odepchnęłam go od siebie gdy skończył całusa w czoło. Naprawdę byłam wkurzona. Co on sobie myślał?
- Nie sprzeciwiałaś się – oponował .
- Idę spać – syknęłam po czym odwróciłam się na pięcie. Chłopak gwałtownie złapał mnie za nadgarstek i obrócił z powrotem w jego stronę po czym mocno przyciągnął do swojego torsu. Jego oczy były ciemne. Źrenice stopniowo się rozszerzały oraz migotały w półmroku pokoju. Wyglądał na złego. Poza tym wyglądał jakby był pod wpływem…
- Będziesz moja – objął mnie jedną ręką w talii a drugą przytrzymywał mnie, abym się nie wyrywała. Co to do chuja ma być? „Będziesz moja” ?
- Spierdalaj , jesteś naćpany – rzuciłam próbując się wyrwać z jego uścisku. Jego oczy stopniowo coraz bardziej ciemniały. Prawdę mówiąc, przestraszyłam się trochę. Widać, że Harry się wściekł.
  Nie odpowiedział mi nic , tylko lekko przyssał moją skórę na szyi. Zaczął ją przygryzać, tym samym tworzył malinkę. Naznaczył mnie…
- Proszę, przestań… - wyjęczałam. Chłopak swoimi poczynaniami robił mi naprawdę wielką przyjemność. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka a oddech stał się nieregularny.
- Widać, że jesteś dziewicą – uśmiechnął się z wyższością . Co on ma na myśli? Chyba nie chce… - Spokojnie… Teraz ludzie będą wiedzieć, że jesteś moja . Nawet nie próbuj tego zakrywać – spojrzał na malinkę. Poluźnił swój uścisk i wypuścił mnie. Skorzystałam z okazji i uciekłam do sypialni. Trzasnęłam drzwiami oraz położyłam się na łóżku. Co ten chłopak sobie myśli? Że będę jego kolejną dziwką? Haha, grubo się myli. Przed chwilą zachował się na jak chuj. Za dużo tego wszystkiego jak na jeden wieczór.

Harry
To prawda, wziąłem trochę prochów dzisiaj. Ale musiałem naznaczyć Lily. Ludzie muszą wiedzieć, do kogo należy. Inaczej w tej okolicy nie będzie bezpieczna. Może i źle zrobiłem, ale nie mogłem wytrzymać. Zrobiłbym to już na pierwszej „randce” czy jakkolwiek inaczej można by nazwać tamto spotkanie. Naprawdę jej pragnę. Rozmyślania o moich poczynaniach przerwało pukanie do drzwi. Była 22. Raczej listonosza nie musiałem się spodziewać. Podszedłem sceptycznie do drzwi i lekko je uchyliłem. Moim oczom ukazała się po raz drugi w tym dniu głowa Ashtona. Czy on na serio sobie leci ?
- Czego kurwa chcesz? – warknąłem.
- Przyniosłem jej telefon. Znalazłem go u mnie na barku. – powiedział wręczając mi białego iPhone’a Lily. – Dobranoc – syknął z dezaprobatą. Trzasnąłem za nim drzwiami i zamknąłem je na klucz. Z telefonem w ręce skierowałem się do sypialni. Zapukałem do drzwi. Nie otrzymałem odpowiedzi, więc po prostu wszedłem.
- Zachowujesz się gorzej niż baba w ciąży. Takie huśtawki nastrojów. Raz jesteś kulturalny, miły… A innym razem pozwalasz sobie na o wiele za dużo. – powiedziała dziewczyna nawet nie odwracając się w moją stronę. Leżała na łóżku wtulona w poduszkę. Gdyby tylko ona przytulała się tak do mnie…
- Życie – rzuciłem podchodząc do niej.
- Co teraz chcesz zrobić? Może gwałt? – nadal nie obdarzyła mnie nawet przelotnym spojrzeniem.
- Ooo, jaka chętna – zaśmiałem się. – Ale przyniosłem Ci tylko twój telefon.
- Jaak, skąd? – brunetka podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na mnie.

Lily
Mój telefon? Skąd on go miał? Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zielonookiego. Tak. Jego oczy już powróciły do poprzedniej barwy. Sama byłam w kropce. Lubię go w końcu, czy nie?! Zdałam sobie sprawę, że zbyt długo wpatruję się w Harrego więc odwróciłam wzrok na kołdrę. Cóż poradzić… On jest nieziemsko przystojny. W dodatku wystarczy sama jego obecność, a już moje całe ciało pokryte jest gęsią skórką.
- Był tu ten kutas i go przyniósł. – powiedział obojętnie wręczając mi urządzenie do rąk po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
- Dzięki… - mruknęłam wpatrując się w nieskazitelną biel telefonu. Włączyłam go z postanowienie sprawdzenia powiadomień. 34 nieodebrane połączenia. Pewnie od Claire, mamy i Dave’a. No właśnie, muszę zadzwonić do Dave’a, aby dowiedzieć się kiedy dokładnie będzie w domu.
  Wybrałam jego numer a on od razu odebrał.
-  Lily! Czemu nie obierałaś!? – nawet nie zdążyłam się przywitać, a ten od razu zaczął wrzeszczeć. Rozumiem, martwił się.
- Zgubiłam telefon. Teraz wszystko pod kontrolą. – starałam się, aby mój głos brzmiał radośnie.
- Gdzie teraz jesteś? – kurwa. Co mam mu powiedzieć?
- U Claire – wypaliłam . Byłam pewna, że uwierzy.
- Lily. Jestem policjantem. Mam dostęp do danych osobowych wszystkich ludzi w Holmes Chapel. W tym ich numerów. Dzwoniłem do Claire Fox ! – czułam przez słuchawkę, że ciśnienie rosło. Dzwonił do niej pewnie dlatego, że ja nie odbierałam… - Wiesz co mi powiedziała?
- Słucham. – powiedziałam skruszonym głosem. Mam nadzieję, że Claire nie napomniała nic o Harrym.
- Jesteś u Harry’ego Styles’a. Prawda? – zapytał się mnie ostrożnym głosem, jakby się bał, że ktokolwiek go podsłuchuje.
- N-no tak… Ale.
- Żadnych ale. Natychmiast wracaj do domu. Będę za 40 minut. – przerwał mi i się rozłączył. Co teraz będzie? Nie bałam się o siebie, ale o chłopaka. Przecież Dave to policjant!




___________________________________________

Nie jest doskonały, ale jest :)
Przepraszam, że nie dodaję tak regularnie, ale miałam ostatnio trudny okres...

Byłabym wdzięczna za każdy komentarz :>

PS - Jakbyście mogli, to podajcie link do tego fanfiction na swoje blogi :)

Blokada kopiowania