sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 14

Łapcie 14 <3 
PS - Byłabym wdzięczna, gdybyście zamieściły adres mojego fanfiction na Waszym blogu :)
Oczywiście dziękuję za wszyyyyyystkie komentarze :)
______________________




   Podniosłam się do pozycji siedzącej aby lepiej słyszeć głosy. Był to Harry i jeszcze jakiś facet. Brzmiał jak Ashton. Ale… Czemu oni mieliby krzyczeć o 5 nad kurwa ranem?!
„Nie. Nie łudź się, ona nie jest twoja i nie będzie. Jesteś zwykłym kobieciarzem i narkomanem. Chcesz ją tylko przeruchać, więc zrób to i daj mi też” – jedyne słowa , które usłyszałam wyraźnie wypowiedziane przez… Ashtona? Zapewne. Po chwili usłyszałam trzaskanie drzwi. Pewnie „awantura” już się skończyła. O co chodziło? Ponownie zasnęłam aby nie myśleć już o tym wszystkim.

Harry
  Jak ten skurwiel miał czelność wparowania mi do domu o tak wczesnej godzinie i wydzierania się na mnie? Oczywiście , dostał w mordę. Mam nadzieję, że Lily się przez nas nie obudziła i nic nie słyszała. Zabolało mnie to. Zabolały mnie słowa wypowiedziane od wroga. Ja przecież nie jestem już „męską dziwką”… Nie biorę tyle… A ta słodka, niewinna brunetka , która właśnie śpi w moim łóżku znaczy dla mnie więcej, niż ktokolwiek inny. Tak, może wydawać się to dziwne. Znam ją dopiero tydzień… Ale teraz nie zawaham się zabić każdego, kto będzie próbował zrobić jej krzywdę.
Kończę z udawaniem miłego kolegi ze szkolnej ławki. Zdobędę ją.
Lily
  Obudziłam się. 10:03. Przynajmniej jestem wyspana – uśmiechnęłam się pod nosem. Powolnie zwlekłam się z wygodnego łóżka chłopaka kierując się w stronę drzwi. Poczułam piękny zapach dochodzący z kuchni. Czyżby Harry coś ugotował? Poszłam do pomieszczenia i nikogo tam nie znalazłam. Na stole leżał talerz z gorącymi naleśnikami. O boże, przepięknie wyglądały! Usiadłam na krzesełku i zabrałam się do jedzenia. Moją uwagę przykuł biały skrawek kartki leżący na drugim końcu stołu. Wzięłam go do ręki i przeczytałam niestaranne pismo.
„Musiałem wyjść i coś załatwić. Będę o 20. Harry xx”
   W takim razie zostałam sama w domu znajdującym się w najniebezpieczniejszej okolicy w mieście. Zajebiście. Dokończyłam pyszne śniadanie przygotowane przez loczka, podczas którego do głowy przychodziły mi różne absurdalne rzeczy typu , że chłopak zrobił mi je, aby mnie otruć… Hahs, moja wyobraźnia mnie na serio przeraża. Posprzątałam po sobie ora znudzona poszłam do sypialni. Skierowałam się w stronę szafki, z której Harry zazwyczaj wyciągał ubrania. W końcu, chciałam się przebrać. Otworzyłam pierwszą szufladę i aż zaparło mi dech w piersiach. Była aż po brzegi powypychana prochami, olejkami, torebeczkami … Po prostu było tam pełno narkotyków! Szybko ją zamknęłam i otworzyłam następną. Ubrania. Pogrzebałam w nich trochę aby znaleźć jakiś mały t-shirt i dresy. Znając moje szczęście , coś wpadło w moje ręcę. Zimne i ciężke Wyciągnęłam przedmiot ze sterty koszulek. Pistolet. Cholera, ten chłopak zaczyna mnie na serio przerażać. Gdyby tylko policja wiedziała co znajduje się w jego domu… Cóż za zbieg okoliczności, że Dave jest policjantem. Nie, nie , nie. Muszę tylko dopilnować, aby mój „ojczym” nie dowiedział się , że spotykam się z osobą pokroju Harrego. Przebrałam się i resztę dnia przesiedziałam przed telewizorem.

Harry
  Los chciał, abym znów wrócił do dilowania. W innym razie, ludzie Victor’a nie oszczędziliby mnie… Tak. Wyszedłem z domu na pół dnia tylko po to aby jechać po cholerne dragi i czekać na klienta. A miałem z tym skończyć… Napomniałem coś o Victorze. Victor to taki jakby mój szef. Sam na sam, pokonałbym go bez wątpienia. Jednak on nigdy nie odważył się ze mną zadrzeć. Zawsze wysyłał na mnie sześciu, czasem dziesięciu ludzi gdy czegoś nie dostarczyłem i takie tam.
  Spojrzałem na zegarek w samochodzie – 21:32 . Kurwa, miałem być półtorej godziny temu. Nie powinienem zostawiać samej Lily w moim mieszkaniu. Zaparkowałem auto na podjeździe , zamknąłem i podbiegłem do drzwi otwierając je. Słyszałem głosy z jakiegoś dennego serialu. Czyli Lily jest i zapewne już się w pełni rozgościła.
-Dzień dobry księżniczko – odparłem pogodnie podchodząc do niej od tyłu.
- Po pierwsze , hej. Po drugie , dziękuję za naleśniki – uśmiechnęła się – po trzecie, nie mów do mnie księżniczko
- Ale jesteś księżniczką – droczyłem się z nią. Humor mi się nagle poprawił widząc ją całą i zdrową. Chociaż co jej mogłoby się tu stać? W sumie… dużo.
- Nie przerywaj! – stanęła na równe nogi. Zobaczyłem, że ma na sobie inną koszulkę i moje spodnie dresowe. Czyli musiała grzebać w szafkach. Mój błąd, że nie przygotowałem jej ubrań.
- W tych rzeczach wyglądasz bardziej gorąco niż ja – wymawiając to zwilżyłem wargi cały czas się jej przyglądając. Chuj z tym, że zobaczyła prochy. Uprzedzałem ją, prawda?
- Mam dwa pytania – zignorowała mój komentarz i wróciła do pozycji siedzącej. Dosiadłem się do niej.
- Dawaj.
- Co to były za krzyki? Rano.
- Nie ważne – uciąłem
- W końcu i tak mi powiesz – wzruszyła ramionami . Czuła się pewnie. Podoba mi się to. – Drugie jest takie… - zawahała się. – Czym dilujesz? – nastała niezręczna cisza. Nie spodziewałem się po niej takiego pytania. – B-bo znalazłam
- Znalazłaś dragi u mnie w szafie, tak? – chciała się wytłumaczyć , ale jej przerwałem.
- Ja szukałam ubrań… - skuliła się. Znów zaczęła się mnie bać?
- Spokojnie – uśmiechnąłem się do niej. – Naprawdę chcesz wiedzieć, czym diluje?
- Przydałoby się wiedzieć coś więcej niż tylko imię i nazwisko osoby z którą przebywasz pod jednym dachem – wzruszyła obojętnie ramionami.
- Przecież… - przerwała mi . Wiedziała o mnie dużo. Ja o niej … W sumie mało wiedziałem o niej.
- To była przenośnia, Harry. Teraz powiedz, czym dilujesz. – znowu wstała, a ja powtórzyłem je czynność. Teraz staliśmy „w 4 oczy”.
- Kodeina, Kokaina, Morfina, Opium, Marihuana, Crack, Amfetamina, Ekstazy, LSD, Ice … - wymieniałem
- Ok, ok. Nawet nie zdawałam sobie sprawy , ze tego tyle jest – zaśmiała się. Jest rozluźniona, to dobrze.
- Niestety, jest jeszcze więcej – westchnąłem.
 Co ja mówiłem wcześniej? Ah, że ją zdobędę. Na co więc czekać? Przybliżyłem się do niej nie tracąc kontaktu wzrokowego. Objąłem ją w talii.
- Harry, co ty robisz? – spytała zdenerwowana. Nie była zła, ale bardziej zakłopotana.
- Pozwól mi – wymruczałem jej do ucha po czym pocałowałem ją w czoło.

13 komentarzy:

  1. już chce wiedzieć jak to się dalej potoczy;) czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Bardzo mi się podoba. jest świetny.
    czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. supeer rozdział ! <3 czekam z niecierpliwościa na nastepny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh Harry zachowuje sie jakby był naćpany czy coś, albo to ja mam dziś jakiś dobry humor i tak mi sie fajnie czytało ;P
    ALe w każdym razie rozdział świetny zresztą jak zawsze :)
    Pozdrawiam i życzę weny
    do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. extraaaaa !! czy Dave się dowie, z kim się zadaje Lily ??/N

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG. W takim momencie przerwać? To jest cudowne. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Mam nadzieje że dodasz jak najszybciej, mógłby być nawet najkrótszy. Wiem że ci się może nie chcieć bo wakacje ale to wywołuje we mnie takie emocje, że naprawdę ciężko czekać. Wspaniałe to jest. wefajkwejahgtyvwuedwkwmjengb5iebfnwmkxalmkxwnduebyf4tgyehduwjskfrtyhujkiohgtfrderty7uikUYt4r

    Pozdrawiam i życzę weny.
    Twoja NAJWIĘKSZA FANKA. Xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy będzie następny ? Nie mogę się doczekać !! *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojeju! Jak ja kocham to opowiadanie! <3

    Sprawiłabyś mi bardzo dużą przyjemność, gdybyś weszła tu: http://opowiadanie-by-biedroneczek.blogspot.com/

    Dopiero zaczynam ;) Już pojawił się prolog, który może dobry nie jest, ale rozdziały będą dużo ciekawsze xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział! Tylko że musiałaś przerwać w takim momencie?!
    No ja nie wiem normalnie... xD
    Rozdział jest wprost boski! Bardzo mi się podoba!
    Ciekawe tylko co będzie dalej :)
    Czekam nn :*
    Weny życzę :)
    onewayranother-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Blokada kopiowania