____________________________________________________________
Odłożyłam telefon drżącymi rękami na łóżko.
Dave miał być dopiero jutro, a będzie tu za 40 minut… *drrr* Usłyszałam dźwięk
przychodzącej wiadomości na moją komórkę.
Od: Dave
Jakby co, czekaj na mnie pod domem.
Wstałam z łóżka i
wyszłam z pokoju. Co teraz będzie? Mam nadzieję, że Harry nie będzie zły.
Skierowałam się w stronę kanapy, na której spał chłopak. Nie było go tam.
- Harry – krzyknęłam.
Zero odpowiedzi. Obeszłam salon dookoła . Też nic. – Harry! – powtórzyłam.
- Uhmm – usłyszałam przeciągłe
mruknięcie dochodzące z łazienki. Podbiegłam do drzwi i zapukałam.
- Jesteś tam? – zanim
uzyskałam odpowiedź, drzwi się otworzyły, a w nich stanął chłopak, półnagi. Od
pasa od kolan zawinięty ręcznikiem, w całej okazałości eksponując swój tors. O mój boże. On jest piękny.
- Tak, jestem – oparł
się o framugę.
- Mam problem… -
nerwowo zaczęłam bawić się palcami starając się odwrócić wzrok z
rozpraszającego ciała chłopaka.
- Okres dostałaś? –
zaśmiał się. Co kurwa?
- Ha ha. –
powiedziałam z wyraźną dezaprobatą. – Dave za 40 minut będzie w Holmes Chapel.
Mógłbyś mnie zaraz podrzucić do domu?
- Jasne. Mam
nadzieję, że nie …
- Wie, że jestem u
Ciebie… - przerwałam mu. Bałam się jego reakcji. Na pewno nie będzie
zadowolony.
- Co?! Dlaczego mu
powiedziałaś? On jest policjantem, tak? – zaczął śmiesznie wymachiwać rękami.
- Ja mu nic nie
powiedziałam… To Claire wszystko wygadała – spanikowałam. – Przepraszam. –
przygryzłam dolną wargę i po raz kolejny spuściłam wzrok. Nim się zorientowałam
Harry zdążył mnie wyminąć . Obróciłam się na pięcie i czekałam, aż zielonooki
się ubierze.
- Chodź. – uciął. Nie
spodziewałam się tego, że chłopak tak szybko spełni moją prośbę. Obróciłam się
w jego stronę. Bardzo szybko się przebrał. Miał na sobie czarne rurki i
granatową koszulkę z logo jakiegoś nieznanego mi zespołu. Podążyłam za nim na
dwór. Jak na czerwiec , było na serio chłodno. Zamknął dom i otworzył swojego
czarnego Range Rover’a. Tym razem ja sama otworzyłam sobie drzwi od strony
pasażera. Chłopak wsiadł i gwałtownie ruszył. Jechaliśmy połowę drogi w ciszy.
Harry wydawał się być nieobecny. Jego wzrok był po prostu wlepiony w jezdnię.
Jazda z nim czasem mnie onieśmielała, ponieważ lokaty od czasu do czasu „gapił”
się na mnie. Ale teraz? Tak jakby był sam… Nie wiedziałam nawet co myśleć. Był
obrażony? W sumie, nie ważne. Nie zależy mi na nim, prawda? Ale czy to wyklucza
to, że go lubię? Zaraz. Lubię go? Ughh, sama nie wiem. Ukradkiem spojrzałam na
bruneta. Jego oczy były ciemnej , intensywnej barwy zieleni. Błyszczały się.
Bardzo. Jego źrenice znów były bardzo duże. Czyli coś znowu wskazuje na to, że
cały czas bierze. Poczułam gwałtowne zatrzymanie samochodu. Jak on do świętego
chuja jeździ?! Westchnęłam głośno na znak mojego oburzenia i wyjrzałam przez
okno. Znajdowaliśmy się pod moim domem. Wysiadłam z samochodu i już chciałam
się pożegnać, gdy chłopak przerwał mi wpół słowa.
- Przepraszam cię
Lily, za moje zachowanie. Ale … zrozum. – spuścił głowę na dół i odjechał
równie szybko.
- Pa… - powiedziałam
sama do siebie. Chyba będę musiała się zastanowić nad tą znajomością.
__________________________________________
OMG. Cudowny jak zawsze. Kocham Cię i to co piszesz. Jesteś wspaniała. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńTwoja wierna fanka, haha <333
Uwielbiam Cię ! <3 ;p
Usuńo bosszzee pominęłam ten rozdział :DDDD, ale już nadrobiłam :))/N
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaa boski
OdpowiedzUsuń