Harry
Lily zdenerwowała mnie. Znowu straciłem nad
sobą kontrolę. Rozumiem, przestraszyła się mnie. Ale czy nie może zrozumieć, że
zrobiłem to w jej ochronie? Gdybym nie ja , pewnie leżała by tam zgwałcona .
Ugh, o czym ja myślę. Nigdy bym na to nie pozwolił. Podczas drogi do jej domu
panowała zupełna cisza. Mogłem się skupić nad tym, co się stało ostatnimi
czasy. Nigdy nie spodziewałem się, że będę się starał o względy jakiejś
dziewczyny. Nigdy. To zawsze za mną chodził wianuszek dziewczyn. Wkurwiało mnie
to. Czy tak trudno zrozumieć – nie jestem zainteresowany? Ale wróćmy. Lily ma
coś takiego w sobie, co mnie do niej przyciąga. Jeszcze nie wiem co, ale to
rozgryzę. Wiem na pewno, że mi na niej zależy. Było już tak pięknie. Polubiła
mnie. Zaufała.
- Skręć w prawo. –
powiedziała łamiącym się głosem. No tak, troszkę przez te przemyślenia
zagapiłem się. Jechaliśmy jeszcze chwilę w ciszy po czym zaparkowałem pod jej
domem. Wyszedłem z auta , obiegłem je truchtem i otworzyłem drzwi dziewczynie.
Miała zaczerwienione oczy od płaczu. Jej oddech był nieregularny oraz ciężki.
Denerwowała się. Ominęła mnie szybkim krokiem nie obdarzając nawet przelotnym
spojrzeniem i podbiegła do drzwi. Zamknięte. Zaczęła pukać w nie z całych sił.
Cisza. Ja tylko przyglądałem się sytuacji od boku, gdy nagle Lily odwróciła się
w moją stronę ze łzami w oczach.
- Harry… - szlochała,
po czym zsunęła się plecami po drzwiach na wycieraczkę przed nimi. Schowała
twarz w dłoniach. Podbiegłem do niej.
Lily
Nie dałam sobie już z tym wszystkim rady.
Dave już wyjechał. Nie miałam dachu nad głową , zgubiłam telefon , mój
przyjaciel, o ile mogłam go tak nazywać, ponieważ nie wiem dokładnie kim dla
mnie Harry był, okazał się … Mordercą? Nie… Może gangsterem? Handlarzem… W
każdym razie plotki na jego temat okazały się być prawdziwe. Był niebezpieczny.
Zsunęłam się po drzwiach i opadłam na
wycieraczkę chowając twarz w dłoniach oraz zanosząc się płaczem. Poczułam , że
ktoś mnie objął. Nie ktoś, ale Harry, ponieważ nikogo innego tu nie było. Mimo
tego , że cholernie się go momentami bałam, nie odrzuciłam jego gestu.
- Ciii – szepnął
Harry po czym pocałował mnie we włosy. Pocałował mnie we włosy? Wróć. To nie
powinno mieć miejsca, natomiast nie zareagowałam. W jakiś sposób poprawił mi
humor. Ta sama osoba, która go zepsuła, poprawiła go. Śmieszne…
- Ale… Ja teraz przez
3 dni nie mam gdzie mieszkać… Zgubiłam telefon… Claire pewnie teraz bawi się w
najlepsze… - odważyłam się podnieść głowę i spojrzeć w oczy Harrego. Jego wzrok
znów był ciepły. Przepełniony… Troską?
- Spokojnie. Zabiorę
Cię do siebie – uśmiechnął się do mnie. Nie! Ja nie chciałam do niego jechać!
Jeszcze nie teraz. Po tym co widziałam? Widziałam do czego on był zdolny… Mój
oddech nagle przyśpieszył, a ciało zaczęło drżeć. Harry musiał to zauważyć,
ponieważ przytulił mnie mocniej i potarł swoją dłonią o moje ramię. Właśnie
toczyłam wewnętrzną walkę z samą sobą. Nie chciałam się z nim zadawać,
natomiast nie opierałam się żadnemu z jego ruchów.
- Nie chcę… -
skuliłam się jeszcze bardziej.
- Nigdy bym Cię nie
skrzywdził. Lily. To prawda, tracę nad sobą kontrolę… Ale pobiłem Ashtona tylko
żeby Cię ochronić. Bóg wie co by z tobą teraz było, gdybym nie zdążył na czas –
przy wypowiadaniu ostatniego zdania zacisnął pięści. Powoli analizowałam
wszystko co powiedział mi chłopak. W końcu on mnie obronił… - Masz rację… -
kontynuował. – plotki na mój temat to prawda. Ale walczę z tym. Walczę z moją
przeszłością. Nie jest łatwo, ale próbuję. Mam dla kogo walczyć. – jego słowa
przepełnione były uczuciem. Aż sama lekko się wzruszyłam. Może nie powinnam
wcześniej tak zareagować? Spojrzałam mu w oczy. Miał łzy . On… Harry płakał? –
Chcesz wiedzieć prawdę? – zapytał się mnie.
- Tak. – westchnęłam
lekko rozluźniając się. Teraz czułam się bardziej komfortowo w jego
towarzystwie. I pomyśleć, że jeszcze wczoraj śmiałam się razem z nim,
spacerowałam…
- To prawda. Alkohol
– tego jest dużo – zaśmiał się. - Narkotyki – także. Nadal biorę. To jest
nałóg. Wcześniej aby dorobić, sprzedawałem je. Gdy ktoś mi nie zapłacił . – tu
nagle przerwał. Pewnie żałuje tych słów.
- Gdy ktoś nie
zapłacił, to co? – zapytałam się go. Czułam się już pewniej.
- Zabijałem go. –
oznajmił lekko ściszonym głosem. Nie powiem, teraz już przestraszyłam. Myślałam,
że Harry bił kogoś do nieprzytomności, ale… Zabijał?! Przełknęłam głośno ślinę.
Przeszłość… Właściwie teraźniejszość Harrego jest drastyczna. Jednak chcę
wysłuchać prawdy.
- Mów dalej. –
powiedziałam twardo wbijając wzrok w chodnik.
- Potem imprezy… -
codzienność. Dziewczyna na jedną noc? Czasem były nawet dwie na noc. Codziennie
inna. Papierosy to też nałóg.– słuchałam Harrego jak zahipnotyzowana. Jednak
jedna rzecz naprawdę mnie nurtowała. Dlaczego poszedł taką drogą? Zaczęłam mu
współczuć.
- Ale … Dlaczego? –
chwilę czekałam aż chłopak mi odpowie. Skumulował siły i głośno westchnął.
- Mój ojciec zostawił
nas gdy miałem pięć lat. Nie mam mu za złe. Przynajmniej o mnie pamięta … Matka
krótko po rozwodzie zaczęła pracować jako … prostytutka. – przerwał na chwilę.
Współczułam Harremu. – Co noc jacyś starzy faceci do niej przychodzili. Po
czasie zaczęli wyżywać się na niej. Tak. Zaczęli ją bić. Ja tylko siedziałem
bezczynnie w pokoju z moją siostrą uspokajając ją, że wszystko będzie dobrze.
Nie będzie. Jako dwunastolatek byłem wyzywany w szkole. Publicznie upokarzany.
Ze względu na to, kim stała się moja matka. Nie dawałem sobie rady. Chciałem
uchronić siebie, oraz pomóc mamie. Zacząłem trenować. Po jakimś czasie
zakumplowałem się z Ashtonem. I to właśnie wtedy zaczęły się narkotyki. – nie
mogłam nadziwić się temu, co opowiadał mi Harry. Jego przeszłość brzmiała jak z
najgorszego scenariusza.
- Tak mi przykro… -
zrobiło mi się głupio… Wszyscy źle go osądzają. Znają jego imię , nie znają
historii. Chłopak głęboko westchnął po czym kontynuował opowieść.
- Pewnej nocy
obudziły mnie krzyki. Moja siostra też się obudziła. Pobiegłem sprawdzić co się
dzieje. To co zauważyłem… Wtedy mnie przeraziło. Może Anne nie była wymarzoną
matką, ale była matką. Jakiś jej klient bił ją. Kopał. Rzuciłem się na faceta,
który miał może z trzydzieści lat. Nie wiem jak to musiało wyglądać –
czternastolatek okładający pięściami trzydziestolatka. Pobiłem go do
nieprzytomności. Matka i siostra się mnie przestraszyły. Potem zaczęły się
jeszcze większe problemy . Więcej narkotyków, alkoholu, bójek . Aż Anne
wyrzuciła mnie z domu. Usprawiedliwiając, że nie będzie tego już dłużej
tolerować. Nie dziwiłem się jej. Sam wtedy siebie nie tolerowałem, w sumie
własnej matki też nie, ale zawsze pozostawał jakiś sentyment. Wsiadłem w
pierwszy lepszy pociąg razem z Ashtonem . Wtedy on był moim przyjacielem…
Wylądowaliśmy tu, w Holmes Chapel. Najpierw mieszkaliśmy w jakimś bloczku,
potem rodzice Ashtona dowiedzieli się o wszystkim i przeprowadzili się tu… O
mnie nikt już nie pamiętał. Nie chcieli. Zainteresował się mną jedynie ojciec.
Kupił mi dom, dał samochód , opłacał mnie. Ale przecież musiałem mieć coś
więcej niż tylko na jedzenie, prawda? Narkotyki. – skończył. Spojrzałam w jego
oczy. Były zaszklone. Zdecydowanie Harry miał powód do bycia takim a nie innym.
Los nie dał mu szansy. Miał straszną przeszłość. Gdy poznałam tego chłopaka,
był zdecydowanie zbyt miły, zbyt przyjacielski i wyrozumiały jak na takie
przeżycia. Wszystko wskazywało na to, że Harry wiedział, co to życie. Chcą
pocieszyć zielonookiego mocno wtuliłam się w niego. Widać było po nim, że nie
spodziewał się takiej reakcji.
- Dziękuję, że
powiedziałeś mi to. – uśmiechnęłam się do niego ciepło. W przeciągu kilku minut
zapomniałam już o moich strachu wobec jego osoby. – Teraz mogę patrzeć na to
wszystko z innej perspektywy .
________________________________________________
Proszę o komentarze :>