Nie mogłam się doczekać, aż dodam ten rozdział :D
Mam nadzieję, że się spodoba ^^
___________________________________________________
Minął tydzień od imprezy u Ashtona i aż pięć
dni odkąd ostatni raz widziałam Harrego. Nie przychodził do szkoły. Nie
odbierał telefonów. Nikt nie wiedział , co się z nim dzieje. Plotki na mój i
jego temat ucichły. Ash mnie przeprosił, co nie znaczy, że jest jakimś moim
przyjacielem . O nie. Nie lubię go. Czasem dopadają mnie wyrzuty sumienia przez
moje zachowanie wobec Styles’a. Jak on sobie coś zrobił? Wtedy dziwnie się
zachowywał. No patrz, znowu myślę o nim… Jednak codziennie noszę do szkoły
schowane w plecaku jego ubrania, z nadzieją , że się pojawi i mu je oddam.
***
Właśnie wychodziłam z budynku szkoły gdy
usłyszałam głos Claire. Odwróciłam się i zobaczyłam ją biegnącą w moja stronę.
- Lils! – zaśmiałam
się gdy usłyszałam moją nową ksywkę. – Zaczekaj na mnie – zaśmiała się.
Ostatnią lekcje miałyśmy oddzielnie w przeciwlegle leżących w szkole salach,
więc nie wyszłyśmy równocześnie. – I co z Harrym ? – spytała się mnie
przyjaciółka gdy już stałyśmy oko w oko. Co miałam powiedzieć? Szczerze mówiąc,
ja naprawdę nie wiedziałam co się z nim dzieje.
- Nie wiem… - wbiłam
wzrok w podłogę. W tym tygodniu już trochę rozmawiałam z Claire na temat
chłopaka i próbowałam ją przekonać, aby nie wierzyła we wszystkie plotki. Czy
udało się? Może…
- Za kilka dni jest
bal maturalny – dziewczyna skrzywiła się. – On Cię zaprosił, a teraz nie daje
znaku życia…
- Życie. – wzruszyłam
ramionami i wyminęłam dziewczynę rzucając wesołe „pa” . Od dwóch dni do szkoły
przyjeżdżałam rowerem i spodobało mi się to. Sport, świeże powietrze, dużo
czasu aby przemyśleć kilka spraw.
Piątek po szkole –
dziewczyny w moim wieku spotykają się z przyjaciółmi, chłopakami… Ja też miałam
wyjść gdzieś z Claire, ale ona umówiła się z Nevillem , jej partnerem na bal.
Nie była tym faktem zbyt zadowolona, ale musiała . Pozostało mi teraz wybrać.
Czy będę jeździć po mieście na rowerze, czy siedzieć i się nudzić w domu? Nie,
nie, nie. Wybieram pierwszą opcję. Nagle do mojej głowy wpadł dziwny, bardzo
dziwny pomysł. Dokładnie pojechanie do miejsca, w którym tak lubił przesiadywać
Harry. Wsiadłam na jednoślad i ruszyłam w stronę lasu. Nie pamiętam dokładnie
drogi, ale jakoś to będzie…
Jechałam prosto. Tak,
jak jechałam wtedy samochodem z zielonookim. Przejechałam przez park, potem
znowu las, prosto, skręt w prawo i jesteśmy nad jeziorem. Teraz tylko szukać
tej plażyczki i pięknej płaczącej wierzby. Zsiadłam z roweru i oparłam go o
pień jakiegoś drzewa. Poznałam , że to jest właśnie to miejsce. Czyli dobrze
zapamiętałam drogę. W pobliżu nie było żywej duszy. Skierowałam się do zatoczki
, którą pokazał mi Harry. Gdy byłam coraz bliżej, usłyszałam tak jakby
chlupnięcia. Podeszłam jeszcze bliżej, tak, aby widzieć całą plażę. Na brzegu
siedział nie kto inny jak ON. Piękne, czekoladowe loki, idealna sylwetka…
Rzucał tak zwane „kaczki” na taflę jeziora.
- Harry? – spytałam niepewnie
z bezpiecznej odległości.
- Lily. –
odpowiedział spokojnym tonem nadal patrząc przed siebie i nie przerywając wykonywanej
czynności. Ruszyłam w jego stronę i usiadłam obok chłopaka. Nie obdarzył mnie
nawet przelotnym spojrzeniem.
- Czemu nie
odbierałeś? Nie odzywałeś się i nie chodziłeś do szkoły. Nie dawałeś znaku
życia. – zaczęłam mu wyliczać.
- Interesuje Cię to ?
– powiedział pogardliwie. Chyba go zraniłam… Zraniłam go moim ostatnim
zachowaniem.
- Przepraszam Cię
Harry… - spojrzał na mnie . – Przepraszam Cię za to, że zachowywałam się jak
suka. Potraktowałam Cię strasznie. Te ciągłe „lubię , nie lubię” … Jak dziecko.
– spuściłam wzrok. Było mi strasznie głupio i przykro z powodu mojego
zachowania.
- To prawda… Ja się
starałem, a ty mnie potraktowałaś jak nic nie warte gówno, którym co prawda
jestem, więc wybaczam Ci. – osłupiałam.
- Harry… Spójrz na
mnie – wysunęłam w jego stronę rękę i chwyciłam jego brodę aby na mnie
spojrzał. – Jesteś więcej wart niż wszyscy razem wzięci. Musisz tylko uwierzyć,
a ja wierzę. – spojrzałam mu głębiej w oczy. Wyglądał na zagubionego. Powoli
zaczął przybliżać się do mnie. Chwycił moją dłoń i nieśmiało pocałował mnie w
usta. Na początku byłam lekko przerażona, w końcu nie mam doświadczenia, ale
pozwoliłam mu dalej działać. Gdy Harry poczuł, że się nie opieram, pogłębił
pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu. Było naprawdę
wspaniale. Jego słodkie, miękkie, piękne usta przed chwilą znajdowały się na
moich. Chłopak był naprawdę delikatny. Kocham tą jego wrażliwą stronę.
- Mam twoje ubrania w
plecaku. – zaczęłam temat ponieważ czułam jak się czerwienię po pocałunku.
- Wyglądasz pięknie
jak się czerwienisz – Harry cały czas patrzył na mnie uśmiechając się.
- Czego chcesz? –
zaśmiałam się gdy chłopak na serio długo się już we mnie wpatrywał jak w
obrazek.
- Na serio chcesz
wiedzieć, czego chcę? – zapytał się zmysłowo oblizując wargi. – Chcę Ciebie po
prostu całować, trzymać za ręce, przytulać i nazywać Cię swoją, bez twojego
sprzeciwu. – mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie spodziewałam się takiej
odpowiedzi. – Cholera, Lily. Czy na serio tak ciężko zauważyć to, jak mi na
tobie zależy?
- Mi też na tobie
zależy. – powiedziałam szybko i cicho. Co?!
Zaczęłam się denerwować. Kurwa, po co to powiedziałam? Nie minęła chwila, a już
poczułam usta chłopaka na swoich. Czułam, jak się uśmiecha. Zresztą, jak też
zaczęłam się uśmiechać, ponieważ nie trudno być zadowolonym przy tak dobrych
pocałunkach.
- Lily Beneth,
zostaniesz moją dziewczyną?