piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 1



- Lily , wstawaj!– usłyszałam głos mojej mamy dochodzący zza drzwi. Powoli zwlekłam się z łóżka i starając sobie uświadomić, że w końcu jestem w Anglii stanęłam na równe nogi z uśmiechem na twarzy.  Odsłoniłam rolety i odskoczyłam jak oparzona przez poranne promienie słoneczne.  Wyszłam z pokoju kierując się w stronę łazienki z kupką przygotowanych przeze mnie ubrań. Zapukałam w drzwi.
- Zajęte! – krzyknął Dave. Cholera, miałam nadzieję, że chociaż dziś rano nie będę musiała się z nim spotkać. Moje rozmyślania ponownie przerwał ten sam męski głos – Już wolne – uśmiechnął się do mnie, o dziwo normalnie, nie jakoś „zadziornie” jak to zawsze miewał robić. Spróbowałam odwzajemnić gest i szybko wślizgnęłam się do pomieszczenia.
- O boże… Lily, jak ty wyglądasz?! – skrytykowałam samą siebie patrząc na swoje odbicie w lustrze. Moje brązowe włosy sterczały w każdą stronę, a zwykle duże, ładne, niebieskie oczy były opuchnięte. Zrobiłam codzienną toaletę, ubrałam się i nałożyłam lekki makijaż . Ponownie spojrzałam w lustro –Ehh… No może być… - oceniłam swój wygląd. Ubrałam się w zwykłe czarne rurki, granatowe vansy i białą, luźną, bawełnianą koszulkę. Całość wyglądała w miarę ok. Zeszłam na dół, szybko zjadłam śniadanie i już chciałam wychodzić, gdy moja mama mi przerwała.
- Lil, Dave Cię odwiezie, bo jedzie do pracy. Na autobus już nie zdążysz, jest 7:40 ! – powiedziała. Mimo, że szkoła znajdowała się 15 minut drogi na piechotę, to autobus odjeżdżał o 7:30.
- Przejdę się – odpowiedziałam oschle.
- Nie. Dave Cię odwozi i koniec kropka. Jak zabłądzisz?
- Sprawdzałam , gdzie jest szkoła – próbowałam się kłócić, jednak mama spiorunowała mnie tym swoim spojrzeniem i wiedziałam, że dalsza dyskusja nic dobrego nie będzie wróżyć. Nacisnęłam wolno klamkę i zobaczyłam Dave’a czekającego na mnie już w swoim samochodzie.

***
 Droga minęła szybko i w ciszy. Na szczęście nie musiałam rozmawiać z „moim ojczymem” . Wysiadłam z samochodu prosto na chodnik i rozejrzałam się wokół . Dwa duże budynki i dwa boiska. Jedno do piłki nożnej, drugie do koszykówki . Zapewne większą budowle stanowiło liceum, zaś mniejszą, jak się domyślam, hala sportowa. Ruszyłam niepewnym krokiem w stronę wejścia. Ponieważ dochodziła godzina 8, podeszłam do pani woźnej i spytałam się:
- Dzień Dobry. Przepraszam, wie może Pani, gdzie ma pierwszą lekcje klasa 3B ? – powiedziałam najgrzeczniej, jak potrafiłam.
- Sala 42 – powiedziała nie obdarzając mnie nawet przelotnym spojrzeniem. Obróciłam się wokół własnej osi i ujrzałam drzwi z napisem „Sala 13”, obok nich znajdowała się „Sala 14”. Postanowiłam iść w tamtą stronę, z nadzieją , iż w końcu znajdę „Salę 42”. Udało się. Kilkanaście osób siedziało na ławkach przed klasą. Odłożyłam swój plecak po czym także usiadłam. Zobaczyłam, że w moją stronę idzie jakaś blondynka.
- Hej – uśmiechnęła się – Jestem Claire, a ty ... Lily ? – zawahała się.
- Cześć. Tak, jestem Lily – także się uśmiechnęłam.
- Czyli dobrze zapamiętałam twoje imię – zaśmiała się – chodzimy razem do klasy – widać po niej, że jest bardzo pozytywnie nastawioną osobą. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi na jej ostatnie zdanie, po czym dziewczyna złapał mnie za rękę i powiedziała:
- Przedstawię Cię reszcie – wyszczerzyła się , na co się zaśmiałam, bo wyglądała naprawdę komicznie.
- To jest Ashton – przedstawiła mnie wysokiemu, szczupłemu blondynowi z małym tatuażem na nadgarstku, niestety nie zobaczyłam, co przedstawia. – Ashton, to jest właśnie Lily – dokończyła Claire.
- Hej – chłopak obdarzył mnie miłym uśmiechem. – Miło mi Cię poznać. To jest Eveline – powtórzył gest , po czym wskazał ręką na niską blondynkę. Dzięki Claire i Ashton’owi poznałam kilka osób z mojej klasy. Pogaduszki przerwał dzwonek oznajmiający, iż już powinna zacząć się pierwsza lekcja. Tłum ludzi ustawił się przed salą . W naszą stronę szła starsza pani, około 50 lat. Jak mniemam , Pani Spooker, nauczycielka od biologii. Claire mówiła mi trochę o  niej. Weszliśmy do sali i zajęliśmy miejsca. To znaczy wszyscy zajęli miejsca, oprócz mnie. Przez chwilę stałam w tłumie , nie wiedząc co ze sobą zrobić, gdzie usiąść… Na szczęście z niezręcznej sytuacji uratowała mnie Claire. Usiadłam razem z nią.
***
 Zostało 10 minut do dzwonka, gdy nagle do sali wszedł jak gdyby nigdy nic wysoki, przystojny brunet, ubrany w czarne rurki, białą, luźną koszulę, dzięki której mogłam zobaczyć, że on tak samo jak Ashton ma tatuaż, właściwie tatuaże , ale nie na nadgarstku lecz klatce piersiowej. Było to coś przypominającego dwie jaskółki, niestety nie przyjrzałam się, ponieważ nieznajomy minął moją ławkę w mgnieniu oka.
- Dzień dobry – rzucił bezczelnie do Pani Spooker.
- No, no Styles, Twoje dzisiejsze spóźnienie jest naprawdę piorunujące! – odparła cała czerwona ze złości kobieta. Strasznie mnie ciekawiło kim jest ten „Styles”. Nie wytrzymałam i szepnęłam do Claire:
- Kim on jest?
- Oto i on, we własnej osobie, obiekt westchnień wszystkich dziewczyn w szkole.

3 komentarze:

  1. Boski;) czekam na następny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję , to naprawdę wiele dla mnie znaczy , ponieważ to moje pierwsze fanfiction :) Rozdział 2 już piszę :*

      Usuń
  2. Super!!! :D mam nadzieję, że szybko pojawi się 2 rozdział, na pewno będę czytać tego bloga :D pozdrawiam i życzę wspaniałej weny/N

    OdpowiedzUsuń

Blokada kopiowania